Soul33 napisał(a):Zawsze znajdzie się ktoś, kto ceni informacje naukoweA może tak...z ogólnie dostępnych informacji, bez potrzeby kombinowania o stresie, stresie z powodu oddalenia (może być gorsze niż blok), dobremu towarzystwu w warunkach bloku mieszkalnego, różnicach genetycznych, kortyzolu i wielu hormonach...
Jak dotychczas, to największa epidemia wywołana przez wirusa Ebola.
- Profesor Mirosław Wysocki wyjaśnił, że badanie, jakie może przeprowadzić IP-PZH to badanie molekularne PCR, które polega na wykryciu genomu wirusa w pobranym materiale. Jeśli wynik będzie dodatni, to dalsza diagnostyka musi odbywać się w laboratorium o wyższym stopniu referencyjności w Europie Zachodniej (Gazeta Prawna).
Profesor Wysocki apeluje do unikania podróży w rejony zagrożone. Podkreśla, że w wymienionych krajach panuje chaos spowodowany epidemią, służba zdrowia jest niewydolna, kwarantanny nie są zorganizowane.
- To są warunki, w których z wirusem łatwo się zetknąć - zaznacza.
Gorączki krwotoczne, w tym infekcja wirusem Ebola, zaliczane są do chorób cechujących się największą śmiertelnością i zakaźnością. Z tego względu postrzegane są jako istotne zagrożenie epidemiologiczne zarówno przez ekspertów, jak i opinię publiczną. Johansen i wsp. przeprowadzili badanie, w którym zbadali wpływ wszystkich leków zarejestrowanych przez FDA na przebieg infekcji wirusem Ebola w hodowlach tkankowych. Stwierdzono, że klomifen i toremifen, selektywne modulatory receptora estrogenowego, hamowały namnażanie się wirusa. Działanie obu leków potwierdzono u zakażonych wirusem Ebola myszy. Ponieważ efekt działania leków był niezależny od obecności receptora estrogenowego, autorzy uważają, że leki działają w nowym, nieznanym mechanizmie, najprawdopodobniej utrudniającym przenikanie wirusa do komórki.
Dwóm amerykańskim lekarzom zarażonym gorączką krwotoczną wywołaną przez wirusa Ebola podano eksperymentalny lek, po którym ich stan zdrowia poprawił się. Nie wiadomo jednak czy jest to wynikiem podania owego leku.
Jak informuje portal PolishUpdate po wieloletnim programie badań, prowadzonym przez rząd i armię Stanów Zjednoczonych, lek został zaaprobowany na początku tego roku. Jednak nie został on jeszcze przetestowany pod kątem bezpieczeństwa.
Dr Kent Brantly znajduje się w zamkniętej izolatce na oddziale chorób zakaźnych w Emory University Hospital. Oddział powstał 12 lat temu z myślą o zarażonych różnymi chorobami lekarzach. Jest jednym z czterech ośrodków w USA wyposażonych we wszystko, co niezbędne jest do badania i leczenia ludzi zakażonych niebezpiecznymi wirusami.
Gdyby eksperymentalna metoda dała pozytywne wyniki eksperci Światowej Organizacji Zdrowia rozważą możliwość dopuszczenia jej do powszechnego stosowania. Takiej terapii został poddany również hiszpański bonifrater Miguel Pajares, jednak w jego przypadku okazała się ona nieskuteczna i 75-letni zakonnik zmarł w szpitalu w Madrycie.
Trwają prace nad szczepionką. Niektórzy ludzie są odporni, więc nie wszystkich szlag trafi. Warto też zapoznać się nad drogami przenoszenia się wirusa w naszej strefie klimatycznej. Potem dopiero zacząć się bać.