ZaKotem napisał(a): Ogólnie faszopodobny jest każdy, kto uważa, że jakaś niedobrowolna grupa ludzi (np. narodowa, rasowa, tradycyjnie religijna) jest jakąś zorganizowaną siłą polityczną, którą można popierać albo zwalczać politycznie. Tak jak nie istnieje stronnictwo polityczne "Żydzi" albo "Murzyni" tak też nie istnieje i istnieć nie może stronnictwo "lesbijki, geje, biseksi i transi", ponieważ to są miliony ludzi o bardzo zróżnicowanych poglądach. Sugerowanie, że jakaś właściwość biologiczna lub kulturowa ma być podstawą czyjejś tożsamości politycznej, to jest właśnie mentalność faszystowska.Odwróć już tego kotka z avatara ogonkiem we właściwą stronę i nie udawaj, że nie wiesz iż w debacie społecznej mówienie o „nie popieraniu LGBT” oznacza ni mniej ni więcej brak zgody na postulaty głoszone przez organizacje LGBT takie jak KPH, Lambda i ich aktywistów udzielających się także pod własnymi nazwiskami. Wszelka inicjatywa społeczna (szykany, donosy) lub polityczna (lobbing, projekty ustaw, zapisów prawnych) rzecz jasna nigdy nie jest inicjatywą szerokiej grupy posiadającej jakąś jedną cechę wspólną, lecz zorganizowanych ruchów, organizacji. Wyłącznie skrótem myślowym jest operowanie ogólnikowym LGBT zamiast „organizacje uważające się za reprezentantów LGBT”. Dobrze o tym wiesz a udajesz Greka.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN