ZaKotem napisał(a):Baptiste napisał(a): Wyłącznie skrótem myślowym jest operowanie ogólnikowym LGBT zamiast „organizacje uważające się za reprezentantów LGBT”. Dobrze o tym wiesz a udajesz Greka.Takie "skróty myślowe" zapewne są zrozumiałe dla tych, co wymyślili, że to "skróty myślowe". Raczej nie dla prostego ludu, który słowa "jestem przeciwko lesbijkom, gejom, biseksualnym i transseksualnym" interpretuje dosłownie. Znaczy, "nie toleruję pedalstwa". Kiedy partie komunistyczne uznawały się za przedstawicieli proletariatu, ich przeciwnicy nie nazywali się "przeciwnikami proletariatu". Czy ktokolwiek gdziekolwiek krzyczał "precz z robotnikami"? Kiedy rasiści uznają się za przedstawicieli białej rasy, ich przeciwnicy nie nazywają się "przeciwnikami białej rasy". Jeżeli więc, jak twierdzicie, organizacje typu KPH czy Lambda są podobne do wymienionych i wcale nie reprezentują interesów lesbijek, gejów, biseksualnych i transseksualnych, tylko wciskają jakąś ideologię - no to nazwijcie tę ideologię. Została zresztą nazwana dawno temu i nazywa się "liberalizm". Jak wam się ta nazwa nie podoba, to se wymyślcie inną, niewprowadzającą w błąd. Nie nazywa się ona na pewno "lesbijki, geje, biseksualni i transseksualni", tak samo jak ideologia komunistów nie nazywa się "proletariat", ideologia nacjonalistów nie nazywa się "naród".
1. Wcale nie twierdzę, że organizacje LGBT nie reprezentują interesów grupy na którą się powołują. Bardzo prawdopodobne, że są reprezentacją dla większości, ale to wcale nie oddala od posługiwania się tym skrótem myślowym, a wręcz przeciwnie-może wyłącznie do tego przybliżać. To prawda, że na prawicy jest taki trend polegający na wyciąganiu pojedynczych przypadków nazwijmy to „prawicowych” gejów i próba przedstawienia tego jako dowód na brak reprezentatywności. Nie zgadzam się z tym, o ile tak to wygląda w przypadku tzw.”ruchu praw kobiet” to tutaj byłbym dalece bardziej ostrożny w budowaniu takiej narracji.
2. Nie potrzebujemy wymyślać nowych określeń. Myślę, że to wina samej strony językowej. Co prawda lingwistą żadnym nie jestem, ale mam wrażenie, że ubieranie ludzi w literki/skróty samo w sobie prowadzi do pewnej formy dehumanizacji. Stąd prześmiewcze porównania do LPG, itp. Trudno po prostu o analogiczny przykład innych grup społecznych, które byłby podobnie określane. Moim zdaniem to samo środowisko LGBT powinno zaproponować nazwę, która ubierze ich w bardziej osobową formę. Liberalizm, który proponujesz to bardzo szerokie pojęcie i twoja próba syntezy ludzkości według podziału na tej osi póki co jest po prostu twoim autorskim modus operandi, z którym byłoby więcej problemów niż pożytku i kolejne podziały na liberałów prawdziwych, certyfikowanych i tych nieprawdziwych, może zbyt mało doktrynalnych? Nie widzę sensu, tym bardziej, że na prawicy ruchy LGBT kojarzą się raczej z zamordyzmem a nie liberalizmem i tak jest też kreowane zagrożenie z ich strony (w nawiązaniu do zachodu). Przecież w takim USA liberałowie (satyrycy, komicy) mają sami już niekiedy ich dosyć.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN