To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Diuna [film 2020] - i książki, gry, seriale, film Lyncha...
#41
Podobno jest to zdjęcie z planu. Jest ok, ale niewiele  niego wynika.

Spoiler!
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#42
Żarłak napisał(a): Podobno jest to zdjęcie z planu. Jest ok, ale niewiele  niego wynika.
’thopter? (skrzydełka pewnie do-CGI-owane)
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#43
Tak. Podoba mi się odcień tła, obok którego stoi. Scenograficznie prezentuje się to podobnie do Blade Runnera. Ciekawe kiedy pojawi się zwiastun. Uśmiech
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#44
A gdyby to wyglądało na przykład tak? Klimat jest. : )


[Obrazek: raw]
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#45
[Obrazek: 0520-Dune-Ebmed-02.jpg]



Ładnie napisany artykuł w VF. Klikajcie ostrożnie bo są miesięczne limity wyświetleń. Można się z niego dowiedzieć, że reżyser wprowadził zmiany. Mniejszą jest przerobienie Kynesa na kobietę. Pytanie co zrobi z tą postacią. Większą ingerencją wydaje się być nadanie większej roli Jessice, która...


Cytat:ma być bardziej przerażająca niż w książce - "waleczna kapłanka" - wg Villeneuve'a "lepsza niż kosmiczna zakonnica". Uzasadniane jest to tym, że jej obowiązkiem jest wychowanie mesjasza. Twórcy wskazują również, że bohaterki kobiece posiadają bardzo ograniczoną rolę, stąd podjęcie próby nadania większej głębi tym postaciom, aniżeli w książce.

Trochę obawiam się potknięcia w tym miejscu.


Cytowana jest też wypowiedź Villeneuve'a, że nie zgodziłby się na podjęcie próby ekranizacji, gdyby nie mógł podzielić fabuły na dwa filmy. Uważa, że świat jest zbyt skomplikowany, by można go było dobrze opisać tylko jednym obrazem. No ja mam nadzieję, że wystarczą dwa... a jeśli będą udane, to i kolejne się pojawią. Czyli co, przerwa w czasie bitwy...?

Stroje chyba mi się podobają... Hm... Ciekawe podejście do tych atrydzkich. Wydają się być takie retro.


Więcej zdjęć z planu:

Spoiler!

Artykuł w Vanity Fair
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#46
Żarłak napisał(a): Mniejszą jest przerobienie Kynesa na kobietę.

Cóż, takie czasy. Do Hobbita zą dopisywane "amazońskie" elfki zakochane w skrzatach. W Wiedźminie pałętają się murzyni po każdej rasie i klasie (niby czarnoskóry krasnolud nie powinien dziwić, ale mnie irytuje nadal). No to tutaj Kopernik musiała być kobietą. Ale takie zmiany już bywały, jak Starbuck w "Galactica", to może się udać, o ile nie będzie się tym zbyt mocno epatować.

Cytat:Czyli co, przerwa w czasie bitwy...?

Klasycznym momentem byłoby zdobycie planety przez Harkonennów. Tyle że wtedy należy rozbudować część pierwszą, być może na te "wyjaśnienia świata", bo w drugiej zbyt wiele by się działo.

Cytat:Stroje chyba mi się podobają... Hm... Ciekawe podejście do tych atrydzkich. Wydają się być takie retro.

A dla mnie na pierwszy rzut oka to robota designera, który książki nie czytał:

- Atrydzi pochodzą z Caladan, ich ubiory powinny mieć w sobie coś "morskiego". Te są raczej takie "górskie".

- W Diunie klasyczne pancerze zostały zastąpione przez pola siłowe. A walka wręcz polega na zwinności. Czyli jeżeli wzorujemy się na jakiejś epoce, to raczej koncerz a nie pancerz, Kirchholm, a nie Grunwald.

- Nity? serio? Dobrze że nie sutki jak w "Batmanie i Robinie"

W sumie wygląda na to, jakby projekt rodem z Warhammer 40.000 przeniesiono do tego uniwersum, tyle że zamiast karabinu termicznego dano wakizashi.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#47
bert04 napisał(a): Cóż, takie czasy. Do Hobbita zą dopisywane "amazońskie" elfki zakochane w skrzatach. W Wiedźminie pałętają się murzyni po każdej rasie i klasie (niby czarnoskóry krasnolud nie powinien dziwić, ale mnie irytuje nadal). No to tutaj Kopernik musiała być kobietą. Ale takie zmiany już bywały, jak Starbuck w "Galactica", to może się udać, o ile nie będzie się tym zbyt mocno epatować.
Akurat patriarchalizm jest takim aspektem uniwersum Diuny, który nie tylko nie jest niezbędnym elementem fabuły, ale wręcz nie trzyma się kupy. Świat Herberta nie jest wcale "maltuzjański". Medycyna jest na wysokim poziomie, wojny to nie pospolite ruszenie na których ryzykuje życiem większość mężczyzn, i nic nie wskazuje na to, żeby kobiety starały się tam wykorzystywać maksymalnie swoje zdolności rozrodcze. O ile denerwuje mnie wsadzanie na siłę całych armii kobiet wojowniczek do seriali historycznych, równie nierealistyczny jest ich brak w dziełach przedstawiających świat przyszłości (nie post-apo).
Odpowiedz
#48
Żarłak napisał(a): Trochę obawiam się potknięcia w tym miejscu.
Ale czemu. Przecież Bene Gesserit to są „waleczne kapłanki” (drugi człon jest tutaj wątpliwy, a nie pierwszy). To właśnie wizja Lyncha odbiega od tego, co jest w książce. Książkowe Bene Gesserit to dobrze wyszkolone wojowniczki (Jessica będąca tylko adeptką organizacji z łatwością spuszcza wpierdol Stilgarowi, który z łatwością spuści wpierdol dowolnemu Fremenowi ze swojej siczy, którzy to z łatwością spuszczą wpierdol elitarnym wojownikom Imperium). Ubierają się seksownie, ale lekko. Mają wyostrzone zmysły i superwytrenowane ciała. Bene Gesserit u Lyncha to jakieś dziwne łysole snujące się w ciężkich kiecach i stosujące jakieś czarodziejskie telepatyczne techniki.

Nawet jak Villeneuve się „potknie”, to i tak z deklaracji wynika, że pójdzie we właściwym kierunku.

Jeśli zaś chodzi w ogóle o temat „kobieta u Herberta”, to rzeczywiście jego wizje odbiegają od dzisiejszych genderowych standardów. Ale nie dlatego, że kobiety nie odgrywają znaczącej roli, lecz dlatego, że kobiety w Diunie spełniają role szarych eminencji, a nie ludzi na stołkach (to zresztą się potem zmienia).

Natomiast martwią mnie te pancerze. W uniwersum idea siłowej zbroi jest kluczowa i wyjaśnia, czemu ludzie walczą na noże i czemu tak ważnym jest w tym społeczeństwie szkolenie w sztukach walki. Więc nie wiem, jak te twory ze zdjęć (z nitami czy bez) będą się wpisywać w spójną wizję świata.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#49
bert04 napisał(a): - Atrydzi pochodzą z Caladan, ich ubiory powinny mieć w sobie coś "morskiego". Te są raczej takie "górskie".

Wiem co - neopren! Wtedy byłbyś zadowolony. Uśmiech

Cytat:- W Diunie klasyczne pancerze zostały zastąpione przez pola siłowe. A walka wręcz polega na zwinności. Czyli jeżeli wzorujemy się na jakiejś epoce, to raczej koncerz a nie pancerz, Kirchholm, a nie Grunwald.

Tylko, że to nie jest grunwald.

Nie pamiętam opisu ubiorów w książce. Pancerzy nie było, zapewne, ale dlaczego mają przeszkadzać? Czy nie było czegoś takiego na początku pierwszego tomu, że wojska jakie przywiózł Leto nie były przystosowane do planety? Gdyby to był kadr z takiej sceny to spoko. Zresztą, jest to mało istotne, bo te oddziały będą widoczne przez kilka scen.

Dużo bardziej, niż do pancerzy, mam wątpliwość co do filtfraków, tak średnio mi podchodzą.

Cytat:- Nity? serio? Dobrze że nie sutki jak w "Batmanie i Robinie"

Szkoda, że nie sutki.


Cytat:W sumie wygląda na to, jakby projekt rodem z Warhammer 40.000 przeniesiono do tego uniwersum, tyle że zamiast karabinu termicznego dano wakizashi.

Szabla byłaby odpowiedniejsza, fakt. Przypuszczam, że całokształt mógł być podyktowany liczbą rekwizytów i scenografii. Ja nie chciałbym, żeby wzorowano się na czasach płaszcza i szpady. Nie zrobiono tego i to mnie cieszy. Teraz mam nadzieję, że nie spartolono całokształtu.
Ogólnie, nie lubię dogmatycznego podejścia. Jest to adaptacja, która jak dobra przeróbka utworu muzycznego, powinna oddawać ducha pierwowzoru twórczo przemodelowanego przez innego artystę, dlatego daje duży kredyt zaufania.


zefciu napisał(a): Ale czemu. Przecież Bene Gesserit to są „waleczne kapłanki” (drugi człon jest tutaj wątpliwy, a nie pierwszy). To właśnie wizja Lyncha odbiega od tego, co jest w książce. Książkowe Bene Gesserit to dobrze wyszkolone wojowniczki (Jessica będąca tylko adeptką organizacji z łatwością spuszcza wpierdol Stilgarowi

Głównie z powodu jaki opisał Zakotem.

ZaKotem napisał(a): O ile denerwuje mnie wsadzanie na siłę całych armii kobiet wojowniczek do seriali historycznych


Zbyt dużo widziałem ról, gdzie było to źle zrobione albo aktorka się nie nadawała czy fabuła tego nie wymaga. To denerwuje. W filmach supernatural to bywa zabawne, ale wiarygodne w ramach całego świata. W innych obrazach różnie wychodzi.
Jeśli aktorka dała radę, dobrze ją prowadzili, dobrze to zrównoważyli, to może dobrze wyjdzie. Ale zastanawiam się na ile ta aktorka może być przekonująca... Hm. No nie wiem czego się spodziewać.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#50
Żarłak napisał(a): Nie pamiętam opisu ubiorów w książce. Pancerzy nie było, zapewne, ale dlaczego mają przeszkadzać?
Napisałem dlaczego. Tarcze holzmannowskie są kluczowym elementem świata Diuny, bez którego nic nie trzyma się kupy. To dzięki nim mamy nawrót do prowadzenia wojny w sposób feudalny i całe społeczeństwo wyglądające tak jak wygląda.
Cytat:Czy nie było czegoś takiego na początku pierwszego tomu, że wojska jakie przywiózł Leto nie były przystosowane do planety? Gdyby to był kadr z takiej sceny to spoko.
Właśnie zupełnie na odwrót. Bo na pustyni Arrakis tarcz Holzmanna używać się nie da. Zatem właśnie sensowne by było zastąpić je czymś ze stałego tworzywa.
Cytat:Dużo bardziej, niż do pancerzy, mam wątpliwość co do filtfraków, tak średnio mi podchodzą.
A czemuż?
Cytat:Zbyt dużo widziałem ról, gdzie było to źle zrobione albo aktorka się nie nadawała czy fabuła tego nie wymaga.
No ale to jest argument, który sam się orze. Bo przecież aktor-mężczyzna też może spartolić rolę oryginalnie męską. I wtedy nie mówimy, że spartolił, bo był mężczyzną. Mamy zatem klasyczne „girls suck at math”. Dlatego – owszem – od Duncan Brewster będzie się wiele wymagać, a każde jej potknięcie wywoła histeryczny kwik na tzw. prawicy. To jednak nie świadczy o samej koncepcji zmiany płci tego bohatera.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#51
zefciu napisał(a): Napisałem dlaczego. Tarcze holzmannowskie są kluczowym elementem świata Diuny, bez którego nic nie trzyma się kupy. To dzięki nim mamy nawrót do prowadzenia wojny w sposób feudalny i całe społeczeństwo wyglądające tak jak wygląda. Właśnie zupełnie na odwrót. Bo na pustyni Arrakis tarcz Holzmanna używać się nie da. Zatem właśnie sensowne by było zastąpić je czymś ze stałego tworzywa.

No to pancerze nie są zupełnie bez sensu.

zefciu napisał(a): A czemuż?

Wyglądają na zbyt efektowne, przez co budzą u mnie wrażenie, że są za mało efektywne, ale to tylko wrażenie, bo nie da się tego sprawdzić. Chociaż widzę elementy bez sensu jak "ochraniacze" na mięśniu czworogłowym, z boku ramienia (zamiast tylko na stawie). Coś w rodzaju pustynnych stuptutów (jaki to ma sens?), ochraniacze nadgarstków (po co? i w ogóle różne inne ochraniacze, do czego to potrzebne?). No ale niech będzie, że jest tam ukryta maszyneria. Zresztą tak samo te pancerze mają być efektowne - co jest wycelowane w określony typ widowni, więc nie robię z tego wielkiego problemu. Byle zostało to dobrze użyte.

zefciu napisał(a): No ale to jest argument, który sam się orze. Bo przecież aktor-mężczyzna też może spartolić rolę oryginalnie męską.

Nie mam problemu z płcią. Chodzi mi o deklaracje reżysera, że chce z bohaterki zrobić kogoś więcej niż wynika z książki, czyli nic innego, jak dopisać jej tło i charakter, który w książce nie został wykorzystany. I stąd moja obawa, że mógł się tutaj potknąć, dlatego napisałem o określonym prowadzeniu aktora i prezentowaniu roli, a wyjście od "walcznych herosek" służyło mi za wyjaśnienie czego nie chciałbym zobaczyć. Mam nadzieję, że akcent zostanie odpowiednio położony.


Zabawna anegdota z planu Diuny 1984. Jean Luc Picard nie wiedział kim jest Sting.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#52
Żarłak napisał(a): Wiem co - neopren! Wtedy byłbyś zadowolony.  Uśmiech

Jeżeli już, to coś takiego (lepsze od pancerzy z nitami):

[Obrazek: 220px-PfeifferCatwoman.jpg]

Wtedy nawet całe wojsko atrydów mogą przerobić na kobiety. A jak! nawet te szwy jakoś nie rażą.

Cytat:Tylko, że to nie jest grunwald.

To była analogia a analogii nie traktujemy zbyt dosłownie.

Cytat:Nie pamiętam opisu ubiorów w książce. Pancerzy nie było, zapewne, ale dlaczego mają przeszkadzać?

Można nie pamiętać opisów ubiorów. Ale jak można nie pamiętać opisów pojedynków na noże? Treningi Paula, pojedynki z Fremenami a na końcu ze Stingiem... ten, pardon, Feydem. No załóż na siebie takie ustrojstwo, toć to nawet szyi swobodnie nie obrócisz, żeby nie zahaczyć o te dziwne blachy po bokach. A nikt mi nie powie, że te naramienniki nie ograniczają swobody ruchów.

Cytat:Gdyby to był kadr z takiej sceny to spoko. Zresztą, jest to mało istotne, bo te oddziały będą widoczne przez kilka scen.

W niesłasnym polskim Wiedźminie pojedynek aikido też był tylko przez kilka scen. A katany na plecach można było prawie nie zauważyć. Prawie...

Cytat:Dużo bardziej, niż do pancerzy, mam wątpliwość co do filtfraków, tak średnio mi podchodzą.

A to niestety jest ukłon filmu w stronę widza. O ile pamiętam, filtraki w książkach zasłaniały spore części twarzy. Jednakże akurat Diuna to nie jest gatunek o facetach w maskach, dlatego dotychczasowe ekranizacje ograniczały te filtry do jakichś rurek w nosie.


Cytat:Szabla byłaby odpowiedniejsza, fakt. Przypuszczam, że całokształt mógł być podyktowany liczbą rekwizytów i scenografii. Ja nie chciałbym, żeby wzorowano się na czasach płaszcza i szpady.

Mogliby się też wzorować na samurajach lub na jakiejkolwiek innej epoce, w której w walce decydowała zwinność. A nie, grubość pancerza.

Cytat:Ogólnie, nie lubię dogmatycznego podejścia.

Oj, nie nie nie, tutaj się zgodzić nie mogę. Tego typu książki mogą być realizowane na dwa sposoby:

- przez rzemieślników kinematografii dla masowego widza
- przez fanów dla fanów

Oczywiście drugie podejście nie gwarantuje, że dzieło będzie dobre. Ale zbyt często dzieła produkowane przez "rzemieślników" były totalnymi klapami, bo nie zadowalały nikogo. Ani fanów, którym przeszkadzały nity na pancerzach. Ani nie-fanom, którzy nie łapali treści czy atmosfery.

Oczywiście nie oznacza to, że adaptacja książki musi być przłożeniem 1:1. Jeżeli czytałeś "Lśnienie" Kinga i oglądałeś film to zrozumiesz, o co chodzi. Każde medium ma swoje prawa, wiadomo. Niemniej adaptacja powinna obracać się w ramach wyznaczonych przez oryginał. A jeżeli idzie w innym kierunku, musi uważać na spójność treści. Inaczej podzieli los Diuny 1984.

Cytat:Jest to adaptacja, która jak dobra przeróbka utworu muzycznego, powinna oddawać ducha pierwowzoru twórczo przemodelowanego przez innego artystę, dlatego daje duży kredyt zaufania.

Mies van der Rohe swego czasu sformułował zdanie "Less is more". Ktoś projektując te stroje nie posłuchał tej maksymy. Te całe pancerze nie tyle są źle zaprojektowane (że za mało "morskie, to było takie marudzenie na wysokim poziomie). One są po prostu zbyteczne. Widząc taki przykład rodzi się obawa, że autorzy postanowili "ulepszać pierwowzór" i dopisywać swoje wątki. Pamiętasz Diunę 1984? I te pieprzone generatory fal dźwiękowych? No właśnie. Lynch ani nie zrozumiał książki, ani nie potrafił przekazać jej treści na ekran, ale po jakąś ciężką cholerę wyjął z odbytu te dziwne ustrojstwo i zrobił jednym z ważniejszych elementów. Na końcu tym "efektem" Paul ostatecznie zabija Sti... ten, Feyda.

Więc głównym powodem, dlaczego czepiam się tych pancerzy, jest kwestia, że za bardzo przypomina wspomniane wyżej generatory dźwięku. Facet, który je projektował, musiał znać książkę tylko z okładki. I to jakiegoś kiepskiego wydania.

Cytat:Zbyt dużo widziałem ról, gdzie było to źle zrobione albo aktorka się nie nadawała czy fabuła tego nie wymaga. To denerwuje. W filmach supernatural to bywa zabawne, ale wiarygodne w ramach całego świata. W innych obrazach różnie wychodzi.
Jeśli aktorka dała radę, dobrze ją prowadzili, dobrze to zrównoważyli, to może dobrze wyjdzie. Ale zastanawiam się na ile ta aktorka może być przekonująca... Hm. No nie wiem czego się spodziewać.

Kwestia jest niezależna od gatunku, a zabieg jest prosty. I nie chodzi tu o żadne dżendery. A o kwestię przywiązania uczuciowego widza. Ellen Ripley z "Obcego" miała być facetem, a była kobietą. Ten sam film można było nakręcić 1:1 z jakimś męskim aktorem i treść byłaby identyczna. Ale emocje wywołane, niestety, mimo wieku feminizmu na karku, są różne.

Żarłak napisał(a): Zabawna anegdota z planu Diuny 1984. Jean Luc Picard nie wiedział kim jest Sting.

W 1984 nie istniał ktoś taki, jak Jean Luc Picard, premiera ST TNG to dziesięć lat później.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#53
Jeśli chodzi o polityczną poprawność, to właśnie tak myślę, że może nas spotkać inna zmiana. Taka, żeby nie urazić homoseksualistów i osób z nadwagą.

A jeszcze co do wypowiedzi ZaKotem:
Cytat:wojny to nie pospolite ruszenie na których ryzykuje życiem większość mężczyzn
Wojny w okresie faufreluches to walki na noże pomiędzy członkami rodzin szlacheckich i ich najbliższymi przydupasami. Ci ryzykują (łącznie z głowami rodów), a postronni mają być, przynajmniej w teorii, chronieni. Więc sensowny jest patriarchalizm wśród szlachty, a poza szlachtą – już nie jest. Czyli sensownym jest, że właśnie postać naukowca została zdżędersłapowana. Natomiast zrobienie kobiety z głowy jakiegoś rodu byłoby bez sensu i psułoby jeden z istotnych wątków (Jessica, co to rozkazu nie posłuchała).
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#54
zefciu napisał(a): Jeśli chodzi o polityczną poprawność, to właśnie tak myślę, że może nas spotkać inna zmiana. Taka, żeby nie urazić homoseksualistów i osób z nadwagą.
Ano. Ten wątek może dziś uratować tylko jedno. Zrobienie z Harkonnena biskupa.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#55
kmat napisał(a): Ano. Ten wątek może dziś uratować tylko jedno. Zrobienie z Harkonnena biskupa.
A tak na poważnie, jak twierdzi autor tego felietonu:
https://www.tor.com/2019/02/05/how-to-ha...daptation/
trzeba po prostu wstawić do opowieści więcej gejów, którzy niekoniecznie będą potworami.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#56
kmat napisał(a): Ano. Ten wątek może dziś uratować tylko jedno. Zrobienie z Harkonnena biskupa.

Biskup z definicji nie może być gejem. Nawet jeżeli posuwa, pardon, jest posądzany o posuwanie pełnoletnich facetów, to będzie pedofilem.

zefciu napisał(a): A tak na poważnie, jak twierdzi autor tego felietonu:
https://www.tor.com/2019/02/05/how-to-ha...daptation/
trzeba po prostu wstawić do opowieści więcej gejów, którzy niekoniecznie będą potworami.

"I’m not saying it’s Gurney Halleck, but I’m definitely saying that."

Taaa, przerabianie Diuny na jakieś Brokeback Mountain w Kosmosie... dzięki. Już nachalna homoerotyka w serialowy Hanibalu irytowała, ale miała swoje uzasadnienie. A tu? Staje się jakimś obligatoryjnym elementem, jak szef postrunku policji, albo murzyn albo kobieta. To musi zgrzytać.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#57
bert04 napisał(a): Jeżeli już, to coś takiego (lepsze od pancerzy z nitami):

[Obrazek: 220px-PfeifferCatwoman.jpg]

Wtedy nawet całe wojsko atrydów mogą przerobić na kobiety. A jak! nawet te szwy jakoś nie rażą.

Jako spin-off Kosmicznych Jaj - jestem za!  Duży uśmiech


Cytat:Można nie pamiętać opisów ubiorów. Ale jak można nie pamiętać opisów pojedynków na noże? Treningi Paula, pojedynki z Fremenami a na końcu ze Stingiem... ten, pardon, Feydem. No załóż na siebie takie ustrojstwo, toć to nawet szyi swobodnie nie obrócisz, żeby nie zahaczyć o te dziwne blachy po bokach. A nikt mi nie powie, że te naramienniki nie ograniczają swobody ruchów.


Zabieg z fechtunkiem, który musi być odpowiedniej prędkości to jeden z genialnych elementów powieści, który mnie uwiódł. No, a też znikąd indziej jak nie od Herberta nauczyłem się, że nie siedzi się tyłem do drzwi. Przez lata mając tę myśl, nomen omen, z tyłu głowy. ; )

Dziwne blachy po bokach, gdyby to było średniowiecze, utrudniałyby nacięcie tętnic i dostanie się ostrza pod hełm. Nie wiem co one mają robić w Diunie. Chyba tego nie zgadniemy. Tak samo naramienniki nie mogą krępować ruchów, bo wtedy rycerz w pancerzu nie mógłby walczyć. Więc nie wiem gdzie ty tam widzisz jakieś skrępowanie. Tak samo nie wiemy jakiej są wagi. Możemy uznać, że bardzo ciężkie, a możemy że z bardzo dobrego materiału z przyszłości. Gdybania.



Cytat:Oj, nie nie nie, tutaj się zgodzić nie mogę. Tego typu książki mogą być realizowane na dwa sposoby:

- przez rzemieślników kinematografii dla masowego widza
- przez fanów dla fanów

Dlaczego nie mogą być realizowane przez artystycznych rzemieślników dla fanów?



Cytat:Mies van der Rohe swego czasu sformułował zdanie "Less is more". Ktoś projektując te stroje nie posłuchał tej maksymy. Te całe pancerze nie tyle są źle zaprojektowane (że za mało "morskie, to było takie marudzenie na wysokim poziomie). One są po prostu zbyteczne. Widząc taki przykład rodzi się obawa, że autorzy postanowili "ulepszać pierwowzór" i dopisywać swoje wątki. Pamiętasz Diunę 1984? I te pieprzone generatory fal dźwiękowych? No właśnie. Lynch ani nie zrozumiał książki, ani nie potrafił przekazać jej treści na ekran, ale po jakąś ciężką cholerę wyjął z odbytu te dziwne ustrojstwo i zrobił jednym z ważniejszych elementów. Na końcu tym "efektem" Paul ostatecznie zabija Sti... ten, Feyda.

Więc głównym powodem, dlaczego czepiam się tych pancerzy, jest kwestia, że za bardzo przypomina wspomniane wyżej generatory dźwięku. Facet, który je projektował, musiał znać książkę tylko z okładki. I to jakiegoś kiepskiego wydania.

Tobie ten film się nie spodoba, już to widzę.
Mimo obaw, daję kredyt zaufania. I mam nadzieję, że jeśli nawet użycie takich kostiumów było błędem, to montaż i prowadzenie pomniejszą skalę problemu. Tym bardziej, gdy widzę kadr żywcem z książki wzięty.

Więc to może nie jest tak jak sugerujesz, że ktoś na siłę ulepsza pierwowzór.

Spoiler!

Cytat:W 1984 nie istniał ktoś taki, jak Jean Luc Picard, premiera ST TNG to dziesięć lat później.

Musiał istnieć, bo przez 10 lat nie zestarzałby się tak mocno. I z tego co widzę to nie premiera, tylko finał.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#58
Żarłak napisał(a): Dziwne blachy po bokach, gdyby to było średniowiecze, utrudniałyby nacięcie tętnic i dostanie się ostrza pod hełm.

Melitele ratuj, to hełmy też będą?

A tak na poważnie, to owszem, utrudniały, ale wobec cięć mieczem. Były za to specjalne noże, tzw. mizerikordie, które pozwalały wejść między płyty. A w Diunie, w odróżnieniu od Gwiezdnych Wojen, walczono na noże właśnie.

Cytat:Nie wiem co one mają robić w Diunie. Chyba tego nie zgadniemy.

Odpowiedź jest prosta, mają zajebiście wyglądać. Tak jak strój Catwoman, w którym biedna Michelle Pfeifer była wakuumizowana. Nie mówiąc o pierwszych strojach Batmana, po których było widać, jak strasznie krępują ruchy Michaela Keatona. Ale wyglądały tak jak miały wyglądać.

Cytat:Możemy uznać, że bardzo ciężkie, a możemy że z bardzo dobrego materiału z przyszłości. Gdybania.

Faktycznie sama masa nie musi być problemem, mamy przyszłość, jakieś tworzywo z naukawo brzmiącą nazwą może być lżejsze od powietrza. Ale geometria jest do bani.

Cytat:Dlaczego nie mogą być realizowane przez artystycznych rzemieślników dla fanów?

W przypadku Diuny odpowiedzią jest osławiona wersja 1984, a Lynch tym "artystycznym rzemieślnikiem". W przypadku innych światów alternatywnych niech będzie Star Wars 8. Swiętokradztwo dla fanów i brak zrozumienia dla masowego widza, o co tam biega. Pozytywnych przykładów jakoś chwilowo nie znam, może ty mi jakiś podasz.

W drugą stronę zgrzyty będą mniejsze, gdyż droga od filmu dla fanów do filmu dla mas jest prostsza. Tu najlepszym przykładem jest porównanie trylogii Władcy Pierścieni z "trylogią" Hobbita. Pierwsze nieomal wierne oryginałowi, drugie, cóż, podobne z nazwy, imion bohaterów, ram akcji. Ale oba na swój sposób funkcjonują, choć oczywiście ten drugi dla fana jest ciągiem katuszy.

Cytat:Tobie ten film się nie spodoba, już to widzę. (...)

Niekoniecznie, w pewnym sensie ekstrapoluję pewne obawy na podstawie jednego elementu dekoracji. Jeżeli reszta mnie przekona, szybko zapomnę o tych nitach i innych kitach. W najnowszym serialu o Wiedźminie były gorsze babole... oj, dużo gorsze. I w odpowiednim temacie narzekałem na te babole, ile się dało. Ale mimo nich suma jest jednak na plus.

Cytat:Więc to może nie jest tak jak sugerujesz, że ktoś na siłę ulepsza pierwowzór.

Ten detal skoryguję. Nie mam nic przeciwko ulepszaniu pierwowzoru, jeżeli robi się to dobrze. I konsekwentnie. Ale reaguję alergicznie na te wszystkie "dodatki", które świadczą tylko o tym, że ktoś po prostu nie zrozumiał oryginału. Ponoć Lynch stworzył te generatory dźwięku, żeby zastąpić techniki Bene Geserit, bo nie chciał filmu o "kung-fu na pustyni". No i wyszło jak wyszło.

Cytat:
Cytat:W 1984 nie istniał ktoś taki, jak Jean Luc Picard, premiera ST TNG to dziesięć lat później.

Musiał istnieć, bo przez 10 lat nie zestarzałby się tak mocno. I z tego co widzę to nie premiera, tylko finał.

Faktycznie, niemniej premiera to rok 1987. W roku 1984 J. L. Piccard nie istniał. Pierwsze koncepcje nowego serialu w ST to rok 1986.

https://en.wikipedia.org/wiki/Star_Trek:...Generation
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#59
bert04 napisał(a): A tak na poważnie, to owszem, utrudniały, ale wobec cięć mieczem. Były za to specjalne noże, tzw. mizerikordie, które pozwalały wejść między płyty. A w Diunie, w odróżnieniu od Gwiezdnych Wojen, walczono na noże właśnie.

Tylko w jakiej sytuacji? Kilkaset lat temu raczej nie pojedynkowali się na noże, tylko używali ich w określonej sytuacji. Nieporównywalne sytuacje. Język


bert04 napisał(a): Faktycznie sama masa nie musi być problemem, mamy przyszłość, jakieś tworzywo z naukawo brzmiącą nazwą może być lżejsze od powietrza. Ale geometria jest do bani.

Nie jest do bani. ; )


I jeśli spojrzymy na ten kadr, to można przypuszczać, że te nieszczęsne pancerze są użyte w jakiejś określonej scenie i niekoniecznie istotnej, skoro w interiorze mają już filtfraki.

[Obrazek: Dune.png?resize=800,420]



bert04 napisał(a): W przypadku Diuny odpowiedzią jest osławiona wersja 1984, a Lynch tym "artystycznym rzemieślnikiem". W przypadku innych światów alternatywnych niech będzie Star Wars 8. Swiętokradztwo dla fanów i brak zrozumienia dla masowego widza, o co tam biega. Pozytywnych przykładów jakoś chwilowo nie znam, może ty mi jakiś podasz.


Lynch to raczej artysta przede wszystkim, który jak się powtarza zekranizował nie czytając książki, więc gdzie tu rzemieślnictwo?
Artystyczny rzemieślnik to Kubrick, Nolan, Chaplin, Keaton (żeby sięgnąć do moich ulubionych przedwiecznych) i D. Villenueve.







Już za kilkanaście dni zostanie ujawniony pierwszy zwiastun... Duży uśmiech
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#60
Zapowiadany zwiastun został odłożony w czasie, ale już ponoć trafił do kin w USA. Premiera internetowa chyba 9 września. Poniżej kadry jakie zawiera.
Spoiler!
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości