"Gierek" - kolejna cudowna siermięga współczesnej polskiej kinematografii, której fanem nie jestem.
Zacznę może wyjątkowo od dobrych stron filmu, bo te wyliczyć jest łatwiej. To reżyseria, ścieżka dźwiękowa i muzyka. Film ciekawie wprowadza w świat przedstawiony, sprawnie przeprowadza nas przez sceny i wciąga, przez co dwuipółgodzinny seans da się strawić bez większego wysiłku (pomimo coraz większej siermięgi wyłażącej z każdego zakątka ekranu). Dźwięk, inaczej niż w typowej polskiej produkcji jest wyraźny i nie potrzeba słuchawek, czy napisów, żeby zrozumieć rodzimy język słuchając dialogów (wyjątkiem są dialogi po angielsku, ale tu robotę załatwiają napisy). Muzyka dobrze ilustruje wydarzenia rozgrywające się na ekranie, tworzy klimat.
Natomiast kuleje cała reszta.
Zacznijmy od poronionego pomysłu, żeby w głównych rolach obsadzić Koterskiego i Kożuchowską. O ile ta druga cedzi swoje teksty w ten sam sposób, co zawsze, to Koterskiemu na początku wychodzi naturalnie co piąta kwestia, niestety im dalej w głąb filmu, tym się ta statystyka robi bardziej niekorzystna, jego ostatnie minuty w "Gierku" to aktorstwo rodem z paradokumentów TVN i Polsatu. Nie muszę też mówić, że w ogóle nie jest on do Gierka podobny.
Reszta obsady pięknie równa w dół. Jedynymi wyjątkami są Rafał Zawierucha i Agnieszka Więdłocha, których można nazwać prawdziwymi aktorami. Reszta albo maksymalnie parodiuje odgrywane postacie (na czele z Żakiem i Tyńcem), albo w mniej lub bardziej wymyślny sposób konkuruje o miano najbardziej drewnianego wykonawcy. Nie pomagają również sztuczne, nieraz pompatyczne dialogi brzmiące, jakby ktoś recytował definicje z podręcznika, albo fragmenty partyjnych przemówień.
Montaż i scenariusz to, zamiast logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego, zlepek luźno powiązanych scen z zarysem fabuły (twórcy chyba za mocno skondensowali zbyt długi fragment historii wzięty na tapet), która przedstawia Gierka jako świętego zbawcę narodu, przeciwko któremu zmówił się (prawie) cały świat i nie pozwolił zrobić z Polski potęgi gospodarczej. Nie będę tutaj pisał o przekłamaniach historycznych filmu (który jest reklamowany jako biograficzny). Są bowiem dostępne w internecie artykuły na ten temat. Wspomnę tylko, że część postaci występuje pod swoim nazwiskiem, a reszta pod wymyślonymi przez twórców pseudonimami - dziwny zabieg i przyznaję, nie do końca konsekwentny i zrozumiały. Spotkałem się też z opiniami, że umieszczone w filmie pojazdy i urządzenia nie są z okresów, w których się faktycznie pojawiły, ale tu mi brak wiedzy, żeby to wszystko zweryfikować.
Ogólnie film da się obejrzeć, jednak plasuje się on jedynie troszkę poniżej przeciętnej. A szkoda, bo początek jest obiecujący. Historia człowieka osiągającego szczyty władzy i realizującego plany uczynienia kraju sprawnie działającą maszyną, z którą liczyć miały się inne państwa wciąga i posiada olbrzymi potencjał, który niestety zostaje zaprzepaszczony, gdy zamiast porządnego kina biograficznego serwuje się nam podszytą tanią propagandą mieszankę marnej jakości thrillera polityczno-szpiegowskiego z parodią.
Zacznę może wyjątkowo od dobrych stron filmu, bo te wyliczyć jest łatwiej. To reżyseria, ścieżka dźwiękowa i muzyka. Film ciekawie wprowadza w świat przedstawiony, sprawnie przeprowadza nas przez sceny i wciąga, przez co dwuipółgodzinny seans da się strawić bez większego wysiłku (pomimo coraz większej siermięgi wyłażącej z każdego zakątka ekranu). Dźwięk, inaczej niż w typowej polskiej produkcji jest wyraźny i nie potrzeba słuchawek, czy napisów, żeby zrozumieć rodzimy język słuchając dialogów (wyjątkiem są dialogi po angielsku, ale tu robotę załatwiają napisy). Muzyka dobrze ilustruje wydarzenia rozgrywające się na ekranie, tworzy klimat.
Natomiast kuleje cała reszta.
Zacznijmy od poronionego pomysłu, żeby w głównych rolach obsadzić Koterskiego i Kożuchowską. O ile ta druga cedzi swoje teksty w ten sam sposób, co zawsze, to Koterskiemu na początku wychodzi naturalnie co piąta kwestia, niestety im dalej w głąb filmu, tym się ta statystyka robi bardziej niekorzystna, jego ostatnie minuty w "Gierku" to aktorstwo rodem z paradokumentów TVN i Polsatu. Nie muszę też mówić, że w ogóle nie jest on do Gierka podobny.
Reszta obsady pięknie równa w dół. Jedynymi wyjątkami są Rafał Zawierucha i Agnieszka Więdłocha, których można nazwać prawdziwymi aktorami. Reszta albo maksymalnie parodiuje odgrywane postacie (na czele z Żakiem i Tyńcem), albo w mniej lub bardziej wymyślny sposób konkuruje o miano najbardziej drewnianego wykonawcy. Nie pomagają również sztuczne, nieraz pompatyczne dialogi brzmiące, jakby ktoś recytował definicje z podręcznika, albo fragmenty partyjnych przemówień.
Montaż i scenariusz to, zamiast logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego, zlepek luźno powiązanych scen z zarysem fabuły (twórcy chyba za mocno skondensowali zbyt długi fragment historii wzięty na tapet), która przedstawia Gierka jako świętego zbawcę narodu, przeciwko któremu zmówił się (prawie) cały świat i nie pozwolił zrobić z Polski potęgi gospodarczej. Nie będę tutaj pisał o przekłamaniach historycznych filmu (który jest reklamowany jako biograficzny). Są bowiem dostępne w internecie artykuły na ten temat. Wspomnę tylko, że część postaci występuje pod swoim nazwiskiem, a reszta pod wymyślonymi przez twórców pseudonimami - dziwny zabieg i przyznaję, nie do końca konsekwentny i zrozumiały. Spotkałem się też z opiniami, że umieszczone w filmie pojazdy i urządzenia nie są z okresów, w których się faktycznie pojawiły, ale tu mi brak wiedzy, żeby to wszystko zweryfikować.
Ogólnie film da się obejrzeć, jednak plasuje się on jedynie troszkę poniżej przeciętnej. A szkoda, bo początek jest obiecujący. Historia człowieka osiągającego szczyty władzy i realizującego plany uczynienia kraju sprawnie działającą maszyną, z którą liczyć miały się inne państwa wciąga i posiada olbrzymi potencjał, który niestety zostaje zaprzepaszczony, gdy zamiast porządnego kina biograficznego serwuje się nam podszytą tanią propagandą mieszankę marnej jakości thrillera polityczno-szpiegowskiego z parodią.
I choose not to choose life. I choose something else - Ewan McGregor
Niedostępny na forum. KONTAKT PRZEZ GG LUB MAIL
Niedostępny na forum. KONTAKT PRZEZ GG LUB MAIL