To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Recenzje filmowe użytkowników
#21
"Gierek" - kolejna cudowna siermięga współczesnej polskiej kinematografii, której fanem nie jestem.
Zacznę może wyjątkowo od dobrych stron filmu, bo te wyliczyć jest łatwiej. To reżyseria, ścieżka dźwiękowa i muzyka. Film ciekawie wprowadza w świat przedstawiony, sprawnie przeprowadza nas przez sceny i wciąga, przez co dwuipółgodzinny seans da się strawić bez większego wysiłku (pomimo coraz większej siermięgi wyłażącej z każdego zakątka ekranu). Dźwięk, inaczej niż w typowej polskiej produkcji jest wyraźny i nie potrzeba słuchawek, czy napisów, żeby zrozumieć rodzimy język słuchając dialogów (wyjątkiem są dialogi po angielsku, ale tu robotę załatwiają napisy). Muzyka dobrze ilustruje wydarzenia rozgrywające się na ekranie, tworzy klimat.
Natomiast kuleje cała reszta.

Zacznijmy od poronionego pomysłu, żeby w głównych rolach obsadzić Koterskiego i Kożuchowską. O ile ta druga cedzi swoje teksty w ten sam sposób, co zawsze, to Koterskiemu na początku wychodzi naturalnie co piąta kwestia, niestety im dalej w głąb filmu, tym się ta statystyka robi bardziej niekorzystna, jego ostatnie minuty w "Gierku" to aktorstwo rodem z paradokumentów TVN i Polsatu. Nie muszę też mówić, że w ogóle nie jest on do Gierka podobny.
Reszta obsady pięknie równa w dół. Jedynymi wyjątkami są Rafał Zawierucha i Agnieszka Więdłocha, których można nazwać prawdziwymi aktorami. Reszta albo maksymalnie parodiuje odgrywane postacie (na czele z Żakiem i Tyńcem), albo w mniej lub bardziej wymyślny sposób konkuruje o miano najbardziej drewnianego wykonawcy. Nie pomagają również sztuczne, nieraz pompatyczne dialogi brzmiące, jakby ktoś recytował definicje z podręcznika, albo fragmenty partyjnych przemówień.
Montaż i scenariusz to, zamiast logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego, zlepek luźno powiązanych scen z zarysem fabuły (twórcy chyba za mocno skondensowali zbyt długi fragment historii wzięty na tapet), która przedstawia Gierka jako świętego zbawcę narodu, przeciwko któremu zmówił się (prawie) cały świat i nie pozwolił zrobić z Polski potęgi gospodarczej. Nie będę tutaj pisał o przekłamaniach historycznych filmu (który jest reklamowany jako biograficzny). Są bowiem dostępne w internecie artykuły na ten temat. Wspomnę tylko, że część postaci występuje pod swoim nazwiskiem, a reszta pod wymyślonymi przez twórców pseudonimami - dziwny zabieg i przyznaję, nie do końca konsekwentny i zrozumiały. Spotkałem się też z opiniami, że umieszczone w filmie pojazdy i urządzenia nie są z okresów, w których się faktycznie pojawiły, ale tu mi brak wiedzy, żeby to wszystko zweryfikować.
Ogólnie film da się obejrzeć, jednak plasuje się on jedynie troszkę poniżej przeciętnej. A szkoda, bo początek jest obiecujący. Historia człowieka osiągającego szczyty władzy i realizującego plany uczynienia kraju sprawnie działającą maszyną, z którą liczyć miały się inne państwa wciąga i posiada olbrzymi potencjał, który niestety zostaje zaprzepaszczony, gdy zamiast porządnego kina biograficznego serwuje się nam podszytą tanią propagandą mieszankę marnej jakości thrillera polityczno-szpiegowskiego z parodią.
I choose not to choose life. I choose something else - Ewan McGregor

Niedostępny na forum. KONTAKT PRZEZ GG LUB MAIL
Odpowiedz
#22
Ten film o którym tu piszę, będzie dostępny w naszych kinach już niedługo. Posłużę się recenzją Zofii Fabjanowskiej z magazynu "Zwierciadło", który regularnie czytam. Oto co wpadło mi w ręce (a dokładniej - co zobaczyły i przeczytały moje oczy). Czyli ja.

Cytat:"Jutro będzie nasze"  film, na punkcie którego Włosi oszaleli.
Mamy rok 1946. Rzym, jak reszta kraju, zaczął nowy powojenny rozdział swojej historii, na ulicach stacjonują patrole amerykańskich żołnierzy. Tymczasem w mieszkaniu naszej bohaterki, w suterenie pewnej kamienicy, życie toczy się jak zwykle. Dziś powiedzielibyśmy, że dom Delii jest przemocowy, ale w czasie, kiedy rozgrywa się akcja, mówi się co najwyżej o mężowskim braku cierpliwości. Jak świat światem zadaniem mężczyzny jest przecież dyscyplinować kobietę, żeby znała swoje miejsce. Cóż zrobić, skoro małżonek Delii jest akurat z tych wyrywnych? Wiadomo też, że generalnie kobiety i dzieci (szczególnie dziewczynki) głosu nie mają. Na pewno? Poczekamy, zobaczymy [...]

Delii - bohaterka filmu.
Może nie tylko ja czy geranium pójdziemy na ten film. Może panowie też się wybiorą? Może coś drgnie, chciałoby się napisać w waszych ... głowach.

Co by nie było jak z exeterem. Nie reklamuję tu niczego. Polecam tylko film, którego recenzję przeczytałam.
M-M
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości